Fot. www.poloniabytom.com.pl |
Piłkarze Polonii wrócili do Bytomia i z pewnością dzisiaj odczuwają wielki niedosyt. Zaskakujące zwycięstwo wyjazdowe było o krok. Niestety, w doliczonym czasie gry gracze Olimpii rzutem na taśmę zdobyli jeden punkt.
W naszym przedmeczowym raporcie pisaliśmy, że Olimpia Grudziądz nie jest przeciwnikiem, którego należy się bać. Problemy w tamtejszym zespole pozwalały realnie myśleć nawet o komplecie punktów przywiezionym do Bytomia. Pierwsza połowa w pełni to potwierdziła.
Miejscowi kibice zapewne przecierali oczy ze zdumienia, bo nie takiej postawy spodziewali się po przedostatnim klubie w I lidze, który dodatkowo nie ma już szans na utrzymanie. Tymczasem to podopieczni Jacka Trzeciaka prezentowali się tak, jakby byli solidnym średniakiem ligowym.
W pierwszych kilku minutach groźnie z dystansu uderzali Damian Michalik i Damian Jaroń. Gospodarze natomiast mieli problemy z zagrożeniem bytomskiej defensywie. Owszem, konstruowali akcje na naszej połowie, ale nie były one na tyle groźne, aby Mateusz Mika musiał się specjalnie wysilać.
Bohaterem mógł zostać Robert Wojsyk, ale znowu pokazał fanom "Królowej Śląska", jak wiele brakuje mu do klasowych napastników. Będąc sam na sam z bramkarzem Olimpii przegrał ten pojedynek doprowadzając sektor gości do szewskiej pasji. Na szczęście w 36. minucie padł długo oczekiwany gol.
W pole karne wbiegł Jaroń, gdzie został nieprzepisowo zatrzymany przez grudziądzan. Arbiter nie zawahał się wskazując na jedenasty metr. Do piłki podszedł Jacek Broniewicz i na szczęście okazał się pewnym egzekutorem. Lepszego zwieńczenie pierwszej odsłony nie mogliśmy sobie wyobrazić.
W pierwszych dziesięciu minutach graliśmy szybko, przez kolejne 10 minut trafił nam się okres rozkojarzenia. Zespół z Bytomia stworzył sobie okazje, a piłka nas nie słuchała. Potem skorygowaliśmy ustawienie i kiedy wydawało się, że to my nadajemy rytm tego spotkania, sędzia odgwizdał rzut karny dla gości. Tracimy bramkę i staje się to trudne dla nas, bowiem ciężko nam jest podnosić się z trudnych rezultatów - mówił na konferencji prasowej trener Olimpii Tomasz Asensky.
Po przerwie dały o sobie znać stare problemy, z których największym zawsze było bronienie korzystnego wyniku. Miejscowi zaczęli przejmować kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Po ledwie ośmiu minutach odrobili straty. Strzelał Marcin Woźniak, ale to nie on, a nasz Michalik skierował futbolówkę do własnej siatki.
Na szczęście Polonia ma w bramce Mateusza Mikę, który nie tylko jest w wybornej formie, ale także dopisuje mu szczęście. Dlatego też Olimpia nie poszła za ciosem wychodząc na prowadzenie. Ta sztuka udała się "Mega Kozakom" Trzeciaka.
Michał Płókarz ledwo wszedł na boisko, a już po minucie cieszył się ze zdobytego gola. W dodatku za sprawą bardzo efektownego uderzenia. Wydawało się, że już nic nie odbierze nam kompletu punktów. Wybiła 90. minuta, doliczony czas zaczął upływać... i wtedy stało się. Gospodarze z Grudziądza rzutem na taśmę doprowadzili do remisu. Defensywa Polonii nie umiała sobie poradzić z zamieszaniem podbramkowym po dośrodkowaniu z bocznego sektora. Skarcił nas Piotr Gawęcki.
Jeśli traci się bramkę w 90. minucie to jest niedosyt i widać go w naszej szatni. Powiedziałem już chłopakom, że jeśli kolejny mecz będzie się kończył takim rozdaniem, to muszą pamiętać, że gramy nie 90. minut, a do końcowego gwizdka. Myślę, że jeśli to zrozumieją, to będą robić postępy - mówił po meczu Trzeciak.
Przed meczem zapewne wiele osób brałoby remis w ciemno. Widząc jednak, jak niewiele zabrakło do zgarnięcia pełnej puli jest ogromny niedosyt. Tym bardziej, że mogliśmy już być tylko o jeden punkt za będącym lokatę wyżej Okocimskim Brzesko.
Czy jednak powinniśmy dramatyzować? Chyba mimo wszystko nie. Jeszcze kilka tygodni temu nikomu nie wpadłoby do głowy, że niebiesko-czerwoni pochwalą się serią sześciu meczów bez porażki. Dziś poloniści zyskują uznanie w całej I lidze, a przy tym ciągle się uczą. Nie zapominajmy przecież, że nasz zespół składa się głównie z zawodników, którzy dopiero zbierają doświadczenie.
Wypowiedzi pochodzą z gksolimpia.com.
0 komentarze:
Prześlij komentarz